Najlepszy sport pod słońcem!
Agata... jedna z naszych Złotek zmarła niedawno a na świecie pozostawiła najcudowniejszy ślad...swoją córeczkę Sad teraz zagra w drużynie z Arkiem... zapalmy światełko dla Agaty [*]...
Ciekawa wypowiedź księdza, który rozmawiał z Agatą w jej ostatnich dniach zamieszzcona na portalu onet.pl:
Wchodzę kiedyś do izolatki, pytam Agatę: czemu płaczesz. – Bo mnie boli – odpowiedziała. Dlaczego więc nie weźmiesz leków? – Bo to zaszkodzi dziecku. Wolę, żeby mi tę nogę odcięli...
4 czerwca 2008 roku, równo dwa miesiące po urodzeniu dziecka, a zaledwie kilka dni po przeszczepie szpiku kostnego zmarła Agata Mróz. Wielki człowiek, znakomita siatkarka. W ostatnich dniach, jak i przez całą chorobę, był z Agatą ksiądz Maciej Makuła, salezjanin, kapelan w warszawskim Instytucie Hematologii i Transfuzjologii. Oto jego wspomnienie.
– Pierwszy raz spotkałem Agatę w grudniu 2007 roku. Chodząc po instytucie wszedłem do sali, gdzie leżała bardzo wysoka dziewczyna z długimi włosami, której nogi nie mieściły się na łóżku. Pomyślałem: albo siatkarka, albo koszykarka. Nie rozpoznałem jej, bo twarz człowieka w szpitalu bardzo się zmienia. Ale kątem oka rzuciłem na kartę, gdzie napisane było: Agata Mróz, lat 26.
Wiele rozmawialiśmy, bo Agata była gadułą. Nie umiała usiąść i siedzieć cicho. Mówiła, pytała, śmiała się, żartowała. Bywało, że musiałem jej przerywać. Prosiłem: Agata, muszę kończyć, bo czekają inni pacjenci. Poruszaliśmy wiele spraw: siatkówkę, chorobę, dziecko, przeszczep szpiku kostnego...
Ponieważ w tym roku kończę studia dziennikarskie, a jako pracę dyplomową wybrałem sobie reportaż telewizyjny, wybrałem w Instytucie trzy osoby, w tym Agatę, które będą jego bohaterami. Dzięki temu poznałem ją jeszcze lepiej, zaczęła mówić mi o wielu sprawach, także do kamery. Pytałem Agatę, jak wyobraża sobie swoją śmierć, o czym porozmawia z Bogiem w pierwszej rozmowie, czy będzie miała pretensje o to, co ją spotkało, kim jest dla niej mąż Jacek, dlaczego nie usunęła ciąży, jak to jest być sławnym...
Co powiesz Chrystusowi w swojej pierwszej rozmowie? – spytałem. – Podziękuję mu za Liliankę, za Jacka, za siatkówkę, za drugiego człowieka. Za to, że miałam udane i szczęśliwe życie – odpowiedziała. A czy masz żal do Boga za swoją chorobę? – pytałem dalej. – Nie mam żalu, dziękuję za to życie, jakie miałam.
Mówiła o wszystkim, dlatego mąż Agaty wpadł na pomysł, byśmy zrobili film, który w przyszłości zachęci ludzi do oddawania szpiku kostnego. Scenariusz był taki: Agata walczy, rodzi córkę, wygrywa z chorobą i wiedzie dalej spokojne, już normalne życie.
Ale to życie właśnie napisało swój scenariusz, Agata zmarła, ja zastanawiam się, co zrobić z całym materiałem...
Z Agaty bez przerwy tryskał optymizm. Ułożyła sobie wszystko. Mówiła: mam 26 lat, całe życie przede mną, muszę być zdrowa. Nigdy nie zakładała niepowodzenia, choć wiedziała, że są różne warianty, ten najgorszy również. Zarówno w czasie ciąży, jak i przy przeszczepie. Agata była pod tym względem niezwykle dojrzała – psychicznie i duchowo.
Agata bała się śmierci. Mówiła: „Jeśli teraz, w wieku 26 lat przyjdzie mi umierać, to nie chciałabym cierpieć. Chciałabym usnąć i się nie obudzić. Ale gdybym miała 90, może 95 lat, mogę wyjść śmierci na spotkanie”.
Najbardziej zapamiętałem jednak inne słowa, kiedy Agata powiedziała mi, jak uszlachetniło ją cierpienie. A był to naprawdę ból nie do zniesienia. Dwie operacje z powodu krwiaka w nodze, płacz, bezsilność. I to wszystko podczas ciąży.
Wchodzę kiedyś do izolatki, pytam: „czemu płaczesz?” „Bo mnie boli” – odpowiedziała.
„Dlaczego więc nie weźmiesz leków?” – „Bo to zaszkodzi dziecku. Wolę, żeby mi tę nogę odcięli...”
Od tego momentu Agata inaczej spojrzała na świat. Najważniejsze momenty w ostatnich miesiącach Agaty, to dwa dni spędzone z rodziną. Była pogodna, przeszczęśliwa, choć wciąż cierpiała.
Ostatni raz rozmawialiśmy w dniu przeszczepu. Żartowaliśmy nawet wtedy, bo Agata była bardzo dobrze nastawiona psychicznie. Pobłogosławiłem ją i powiedziałem: Lecę Agatko...
Po śmierci Agaty kibice w internecie zaczęli pytać, czy jest Bóg, skoro zabiera tak wspaniałą, młodą osobę, która poświęciła się dla dziecka. Dla człowieka śmierć bliskich jest bardzo bolesna. Mama rok młodszej od Agaty Kasi, która odeszła kilka dni później, zapytała mnie: dlaczego ona umarła? Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Nikt nie wie, czemu odeszły Agata i Kasia. Z punktu widzenia człowieka nie ma to sensu. Ale z punktu widzenia chrześcijanina, można wytłumaczyć sobie, że Bóg powołuje takie osoby do siebie.
Choroby, wypadki losowe, śmierć młodych osób były, są i będą. Wolałbym zastanowić się, jakimi ludźmi byli ci, którzy odeszli. Co teraz robią, bo ja wierzę, że spotkam Agatę po swojej śmierci. Ona dalej żyje i już pracuje gdzieś na górze, choćby w sprawie dawców krwi i szpiku.
Offline
Za każdym razem jak wspominam tę wspaniałą osobę jaką była Aga ... Łza kręci mi się w oku... Każdy chciał by to był tylko zły sen... Ale niestety trzeba pogodzić się z rzeczywistością... [*] Spoczywaj w pokoju [*] "Anioły Ci dadzą nowy dom..."
Offline
[*]
Offline
niedawno był film o Agacie, bodajże na TVP1
Offline
był nawet oglądałam ; ] łezka zakręciła się w oku już w pierwszych sekundach .. ; dd
Offline